- Zobacz, jak to się wszystko zmienia - mówi starszy mężczyzna do swojej partnerki. Zza ścianki przystankowej z reklamą butów widzę tylko część ich sylwetek. - Tam przecież stała taka ładna kamienica - wyciąga rękę i wskazuje palcem miejsce przed osiedlem Jaracza. Resztę rozmowy zagłusza szum samochodów, bo własnie zapaliło się zielone światło. Hałas jednak nie jest w stanie zamaskować coraz głośniej wybrzmiewającego w mojej głowie pytania: JAKA KAMIENICA?

Możesz chodzić tędy cztery razy dziennie, przeglądać mnóstwo archiwalnych zdjęć, pamiętać remont i rozbudowę Mostów Warszawskich, znać opowieści o kolejkach po piwo do Browaru Piastowskiego, wiedzieć gdzie tu był cmentarz i stara cegielnia. I nie trafić na żaden ślad kamienicy, aż staniesz na przystanku i usłyszysz przypadkową rozmowę.

Sprawdzasz. Puszcza do ciebie oko z mapy jako punkcik na pustej przestrzeni. Dawna Galeria na Poddaszu, rozebrana w 2006 roku, tuż przed przebudową mostów. Po wojnie mieszkał i tworzył w niej malarz Kazimierz Wiktor Holler, który dobrze pamiętał początki secesji (urodził się w 1881 r.) i pewnie cieszył się widokiem na miasto i rzekę. Dzisiaj wskazówek o kamienicy brak.

Zanim zastanowisz się, czym jeszcze zaskoczy cię Wrocław, zajrzyj ze mną do kamienicy w zwartej, historycznej zabudowie Ołbina. Zobacz #kaflajakdrewno z Orzeszkowej.







Wrocław | Orzeszkowej

Jeden sobotę spędzałby rozgryzając rytuały rozgrzewki i technikę walki zawodników Muai Thai. Inny urządzałby kanapowy maraton dedykowany serialowym nowościom w Netfliksie z przerwą na ceremonialny odsłuch ulubionych winyli. My postanowiliśmy wgryźć się w uroki własnego podwórka, a dokładniej zajrzeć na Ołbin, by poszukać kafli.

Przygotowani, by zacięciem i sprytem pokonać każde zamknięte w drodze do efektownego pawia i legendarnych ważek drzwi, wkroczyliśmy na teren dzielni. Pierwsze parę minut dodało nam pewności siebie, gdyż raz po raz słyszeliśmy szczęk zwolnionego zamka i skrzypienie rozszerzanego samozamykacza. Zaraz po tym rozpoczynał się koncert migawek.

Zaspokoiliśmy pierwszy kaflowy głód, a naszym daniem głównym miało być przyatakowanie najlepszych kadrów mieniącego się zieleniami i niebieskościami ogona pawia. Niestety, niedostępny kafel #20 pokazywał nam swój ceramiczny blask tylko zza grubej szyby. Spróbowaliśmy więc planu b, czyli wejścia od podwórka.

Pamiętacie, że niektórzy mieszkańcy są zapobiegliwi? Tak było i tym razem. No to co, stoimy? Czekamy? A jeśli nikt nie przyjdzie? Nawet nie chcieliśmy myśleć czym byłby ten spacer bez utrwalenia wystudiowanej pozy pawia na własnej karcie pamięci. Na szczęście koleżanka z naszego zespołu nieoczekiwanie wypróbowała swojej tajemnej metody i dzięki jej skillom po chwili byliśmy w środku! Ten moment najlepiej opisuje zdjęcie Asi. [Asia, mega!]


Fot. Asia Witek, Wroclovers

Nasyceni szliśmy dalej z satysfakcją promieniującą od aparatów i smartfonów. Dzięki energii bijącej od grupy, spotkaliśmy na dzielni życzliwych i nietuzinkowych ludzi, wśród nich był pan Zbyszek - budowlaniec, stróż i pasjonat własnej kamienicy w jednej osobie, pan wyglądający z balkonu, który za ładny uśmiech zszedł do nas i otworzył nam drogę do ważek oraz pani ze szkoły medycznej z przyjemnością i serdecznością pokazująca niedostępny na co dzień dziedziniec uczelni.

Jednym słowem - to była bardzo udana sobota, a Muai Tai, Netflix i winyle mogą poczekać :) Dziękuję serdecznie każdej osobie z grupy spacerowej, szczególnie Asi, mojej bratniej, eksploratorskiej duszy. I zapraszam na dzielnię, widzimy się!



















----
Spacerowaliśmy 29.07 razem z Wroclovers po Ołbinie w poszukiwaniu kafli w okolicach Walecznych, NowowiejskiejChemicznej i Rozbratu.

Zajrzyjcie do relacji Wroclovers ze spaceru po Ołbinie. Znajdziecie w niej piękne zdjęcia :)



Stanąć na Barlickiego, to jak znaleźć się w Paryżu bez koloru. 
Ściany po przejściach otwierane przez regularne linie balkonów, rozłożyste drzewo na skraju ulicy, sklepowe napisy przebijające się spod warstwy farb. Ulica przebiega po łuku, między rzędami kamienic i uchodzi do parku z tajemniczym kościołem. Nie bez powodu inspiruje filmowców, dla których bywa gotową scenografią

Gdy znajdziesz złociste drzwi z mlecznymi szybami (i kogoś, kto je otworzy) zrobi się jeszcze bardziej parysko. Wnętrze należy w części do niedoszłych graficiarzy, ale głównie do błękitu Thénarda. To kolor Hex #0300FD, w malarstwie najbardziej zbliżony do czystego niebieskiego, a pigment potrzebny do jego uzyskania otrzymuje się dzięki metodzie francuskiego chemika. Louis Jacques Thénard mieszkał w Paryżu, jego nazwisko znajduje się na liście 72 nazwisk naukowców na wieży Eiffla. 

Voilà! Jest i Paryż na Barlickiego   








Ps. Tuż obok, w drugim wejściu po prawej od kafla #53 znajdziecie ten sam wzór jako kafel #23 :)

Wrocław | Barlickiego