
Mówi się, że Nadodrze to dzielnica cudów. Każdy, kto zna tutejszy folklor
to potwierdzi. Potwierdzam i ja. Dlaczego? Sami zobaczcie spektakularną
przemianę, która wydaje się zupełnie niemożliwa. Im bardziej się jej
przyjrzymy, tym bardziej będziecie zdziwieni.
Lamperia z Olejnej
Pani Olejna to bardzo popularna w kamienicach persona. Gości w starych
korytarzach tak często, jakby w całym mieście żyła tylko ona. Rozkłada się na
ścianach, by po dziesiątkach lat efektownie się łuszczyć i odpadać z
przytupem. Najczęściej jest zielona. Teraz to eko, wcześniej wprowadzenie
koloru w zszarzałe życia szarych mieszkańców i prawdopodobnie najtańszy wybór.
Zadomowiła się też na kaflach. I to na dobre, bo było jej aż 5 warstw.
Zielona, brązowa, pomarańczowa. Cała plejada pań Olejnych.
Internety
W czasie największej posuchy i zatrzymania świata spowodowanego zarazkiem jak
grom gruchnął post Pracowni Konserwacji Zabytków Piotr Pelc o
metamorfozie kafli na Nadodrzu. Trzy razy przetarłam oczy ze zdziwienia zanim
zaczęłam rozpływać się nad pokazanym właśnie światu efektem. Pomarańczowa ściana i
obok niebieska ściana. To niebieskie to były... kafle!
Post zbierał pochwały płynące z Internetów. Ich wezbrana rzeka pokazywała jak
wielka jest w narodzie wola i potrzeba przywracania blasku klatkom schodowym.
Ludzie hojnie sypali sercami, bo w tym mieście jest nie tylko rynek i wszystko
to, czym się świeci turystom. Są zakamarki, które potrzebują piękna.
Kiedy tylko mogłam, pobiegłam do tej klatki schodowej. Poczekałam swoje.
Weszłam, a za drzwiami... To było dla mnie, tropicielki kafli, co najmniej jak
spotkanie różowego jednorożca. Oto zaniedbane kafle, zapaćkane farbą o mało
wytwornym kolorze wychodzą na światło dzienne i są takie piękne, że aaa!
Zrobiłam zdjęcia kiedy część kafli była jeszcze zakryta. Czegoś mi jednak
brakowało. Postanowiłam, że jeszcze tam wrócę.
Piotr i Marta
Kto, co i dlaczego. Takie miałam pytania, bo przecież trochę znam już Wrocław,
widziałam
kafle z Wesołej
(te smutne) i znam problemy z finansowaniem remontów przez wspólnoty
mieszkaniowe (z autopsji). No to poszłam i spotkałam Piotra z Martą.
Było już późno, po 19:00, a oni coś tam dłubali w kaflach. Od razu miło i
fajnie.
ROZMOWA w PUNKTACH |
|
Wtedy otworzyły się drzwi i ktoś zaczął schodzić po schodach.
Ola
Kto by pomyślał, że mózg całej operacji chodzi w różowych leginsach.
W takich była Ola, która właśnie zeszła ze schodów. Sprawczyni
zamieszania.
Ola znała Piotra i jego pracownię, dlatego była w ogóle szansa na odpowiednią renowację kafli. Nie każdy by się tego podjął, nie każdy miałby do tego serce, mówi. Pieniądze były na funduszu remontowym, wspólnota poparła odnowienie klatki schodowej. Na zebraniu Ola od razu powiedziała, że muszą odnowić kafle. Ostatecznie szalę przeważył argument "a co mamy zrobić, pomalować kolejną warstwą olejnej?". I nie ma, że ratuje poniemieckie kafle, bo Ola we Wrocławiu się wychowała i to są dla niej kafle wrocławskie. Z resztą to już nie pierwsza jej klatka. Wcześniej z mężem, również Piotrem zrobili rewolucję przy Żeromskiego. Zapytana w jaki sposób jej się to udało mówi, że ma męża przywódcę.
Nie do końca tak wyobrażałam sobie tego przywódcę. Człowiek ogarnął wspólnotę mieszkaniową, instytucję trochę przestarzałą, więc ma twardą rękę i gniewną twarz, myślałam. A Piotr ma długie włosy, szeroki uśmiech i wymarzonego kampera. Hipnotyzuje dobrą energią.
Ola ma wizję i dar przekonywania. Autentycznie cieszą ją kolejne efekty przemiany. Osobiście ich dogląda. Z tym szczególnym rodzajem błysku w oku opowiada o kolorach ścian, pokazuje co trzeba poprawić na głęboko niebieskim suficie. Odważnie myśli o poszerzeniu tej rewolucji. Przecież dobrze wyglądałyby drzwi do mieszkań pomalowane na ten sam odcień co sufit. Chce też odtworzyć bramę. A między tym wszystkim zaprasza na wafelki.
I jak tu wyrazić swój zachwyt? Życzę wszystkim kamienicom takich mieszkańców.
No to już znacie tę szaloną historię. A teraz popatrzcie co zostało odkryte podczas tej wspaniałej metamorfozy ✨
Jeszcze tam wrócę.
Wrocław | Kilińskiego
0 comments:
Prześlij komentarz