Trzeba się postarać, żeby znaleźć kafle. Ale są takie, co zachowały się na ścianach instytucji (kafel #25), da się je zauważyć przez szybę drzwi (kafel #58) albo można na nie trafić w książce o secesji wrocławskiej (kafel #10).

Kamienica, do której idziemy, znajduje się w podwórku, dlatego czasem mylnie określana jest oficyną. Może jej położenie jest błędem w kodzie miasta lub stoi tu z powodu niedokończonego zamysłu rozbudowy ulicy. Trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na przedwojennych mapach, dziś tak cudownie pokreślonych czerwonym flamastrem, którym dopisano na nich polskie nazwy.

Jesteśmy nad Starą Odrą. Kafle są podwójnie ukryte, bo kamienicę od rzeki i drogi oddziela warstwa zabudowań. Odkrycie tej lokalizacji sprawiło mi niemałą przyjemność. Uwagę dość mocno absorbują tutaj kamienice 'pierwszej linii' oraz wąski park wzdłuż rzeki. Wystarczy chwilę się przyjrzeć, żeby dostrzec w nim kilka egzotycznych roślin i zarys fontanny - ślady dawnej świetności. Wnikliwe oko zauważy elementy wojennego gruzu wystające do tej pory ze ścieżki, która przebiega bezpośrednio nad rzeką.

Ukryte kafle, ukryta kamienica, ukryci mieszkańcy. Kto codziennie mijał kafle? Pod czyimi stopami uginały się drewniane stopnie? Kto chował się w tych murach? Kto rozłożył okrągłe dywany na posadzce? Jeszcze się kiedyś dowiemy, dzisiaj cieszmy oczy.












Wrocław | Wybrzeże Pasteura