.
.
.
.
No dobra.
.
[Dzzzzzzzzzzzzzzzz.]
.
.
Drzwi otwiera czterdziestoparoletnia krępa kobieta. Mierzy nieco ponad półtora metra wzrostu. Ma okrągłe rysy twarzy, oczy podkreśla niebieskim cieniem z słuszną porcją ciemnego tuszu. Krótkie, żółte włosy zrobione na 'trwałą' wystają jej spod czepka z falbanką. Jednak to kilka barwnych warstw fartuchów sprawia, że postać wygląda jak stryjeczna kuzynka Szalonego Kapelusznika. Zielony, bordowy, biały, niebieski. Kropki, paski, kratka - wszystko łączy strój kobiety.
Zauważa, że w wizycie chodzi o kafle, więc cofa się o dwa kroki zwalniając przejście w drzwiach i tym sposobem jesteśmy już razem w środku. Miała przyjąć dostawę. Mówi, że jest tu internat. Na tym samym wdechu dodaje, że wcześniej był dom publiczny. Dla wysokich rangą żołnierzy. Wracali ranni z frontu, a tutaj odzyskiwali siły. W pokojach wisiały kryształowe żyrandole i stały rzeźbione drewniane meble.
Kafle w korytarzu są błękitne. Tworzą podobną do szkła połać. Można się w nich przeglądać jak w lustrze. Dyskretne dekory z popularnym motywem wieńca zaglądają czasem na jego drugą stronę.
Odbijały się w nim Alicje, które trafiały tu goniąc królika, by wieczorami wchodzić tędy z podpitymi wojskowymi. Rano biegły na pocztę, wysyłały swoim matkom czarno białe widokówki. Pisały, że nauki, jakie pobierają na Schlesische Friedrich-Wilhelms-Universität idą pomyślnie, a kawalerzy z dobrych domów walczą o ich względy. Potem wracały do luksusowych pokoi z rzeźbionymi meblami. Wszystko można było oglądać na błękitnej tafli.
No ale po wojnie wszystko się pozmieniało. Dzisiaj w pokojach są meble ze sklejki, optycznie trochę za małe do wielkości pomieszczeń. Pokoje zajmują uczniowie - za mniej niż dwieście złotych miesięcznie. A kafle zachowały się tylko z jednej strony szerokiego korytarza. Teraz w nich odbija się pani w kolorowym stroju.
Budynek ma też drugie wejście. I drugie, te same kafle. Ale bańka pryska, królik wypada z nory. Tu z portierni wyskakuje szczupła jak przecinek urzędniczka, która zanim drgnie migawka zdąży pośpiesznie wykrzyczeć, że zdjęć nie można robić, bo to budynek użyteczności publicznej.
Może dlatego króliki wolą wchodzić od zaplecza.
Wrocław | Huby
Bliźniaczy kafel: kafel #16.
0 comments:
Prześlij komentarz