- Tak to kiedyś wyglądało - podaje mi wydrukowane, czarno białe zdjęcie. - Przed każdą kamienicą zieleń. I dlatego teraz tyle walczę z tym trawnikiem. Nigdy bym nie pomyślał. Ja i ogródek? No ale co zrobię, chcę mieć ładnie! - mówi, a kącik jego uśmiechu kołysze się kokieteryjnie. Przecież od razu wiem, że wszystko, co robi musi być dopięte na ostatni guzik.
Z drzwi obok wychodzi kobieta, chwali zmiany przed domem. - Ładnie, ładnie, ale to dopiero początek, Tutaj planujemy zlikwidować ten peerelowski kwietnik, a pod ścianą - rysuje rękami prostokąt w powietrzu - będzie stojak na rowery. - Tak, tak. My też musimy zrobić porządek - obiecuje sąsiadka. - To cóż, zapraszam do mnie. Pożyczę narzędzia, jak trzeba.
- Przyznam, że chwilę patrzyłem co tu pani robi. Jak to mówią, mam coś na punkcie tego miasta - stwierdza. Przyznaję, że ja też. - Coś pani pokażę - i zaprasza mnie do swojego gabinetu.
Na dzień dobry rozkłada wielką mapę powojennego Wrocławia. Opowiada, pokazuje zniszczone dzielnice bez dachów, omawia przebieg frontu. Przeglądamy albumy "Wrocław na fotografii lotniczej okresu międzywojennego" i "Wrocław 1947". Porównujemy, odnajdujemy ciekawe punkty. Zauważam, że ma kilka takich zdjęć przypiętych do tablicy nad biurkiem.
- A tak właściwie to jestem Piotr.
Wrocław Piotra
- Tutaj, pamiętam, bawiliśmy się z kolegami. Aż wstyd się przyznać, że się to pamięta. A tu jest plac muzealny. Wiesz czemu jest muzealny? - zwraca się już do mnie per 'ty' - To akurat mi koledzy opowiadali. Teraz stoi tam szkoła, tysiąclatka. Muzeum rozebrali dopiero w latach 60. Dlaczego? Dzieci było dużo, a budynek miał kolumny z marmurów. Chętnie brała to Warszawa. Taki materiał! Inne budynki też znikały w pierwszych latach wojnie. Na przykład obok dzisiejszej opery... Ale czekaj, bo pominęłaś najważniejsze! Zobacz co jest w holu, ale zanim wyjdziesz, zasłoń oczy, jeszcze zasłoń. Ok... A teraz obróć się!
Miał rację. Wielki wydruk archiwalnej pocztówki (patrz niżej) dumnie wisi naprzeciwko wejścia. Na nim ulica Świdnicka, ale w nieco innym kształcie. Dzisiaj czegoś brakuje.
- To Generalna Komendatura.
Ukryte
- Chodź, pokażę ci jeszcze jedną ciekawą rzecz. Musimy chwilę się przejść.
Mijamy nowy budynek. Powstał na działce po wyburzonej białej willi. Wgłąb ulicy drzewa zagęszczają się. W końcu stajemy.
- Czy to nie jest piękne? - otwiera ramiona gestem włoskim, jak jego okulary oraz perfekcyjnie dopasowana marynarka. Prezentuje minaturkę parku Tołpy. - Aż chce się oddychać! Na chwilę z pracy wyjść! Wiesz, to była porządna dzielnica i taki skwer to czysty prestiż okolicy. Takie ukryte cudo.
Zgadzam się z każdym słowem. Trafił swój na swego. Ale zaraz, jeszcze nie mam żadnego zdjęcia kafli. Żegnamy się i szybko wracam do kamienicy, bo każdy ma jakieś ulubione UKRYTE.
Zdjęcie, które podał mi Piotr było bardzo podobne do tego: