Hatifnaty

- Chce pani tam wejść? - zanim odpowiem, wyciąga klucze z pobliskiego kiosku i otwiera drzwi kamienicy. Siwe włosy błyszczą mu spod beretu z daszkiem. - Proszę - mówi skromnie, uśmiecha się lekko, głównie oczami i wraca do krzątania się wokół blaszanej budki.

W środku jest przyjemnie, kafle odbijają światło na seledynowo. Zdobią je secesyjne kwiaty przypominające rzędy Hatifnatów z wyprawy marsjańskiej. Podobne są też na Parkowej.

Nieregularne dźwięki migawki przerywa szybko trzask otwieranych drzwi. Ktoś ciężko schodzi po schodach. Zanim jednak zobaczę autora tych odgłosów (psst! jak się okaże - autorkę), zbiega do mnie niewielki, czarny pies. Czeka pod samymi drzwiami, kiedy z półcienia korytarza, wychodzi ciemnowłosa, szczupła postać. Trzyma odpalonego już papierosa.

Ula - la

- Czeeeść! A co tu tutaj robisz? - mówi ze sporą ekspresją głosu. - Opowiem ci wszystko o tej kamienicy... pod dziewiątką Dąbrowscy, pod trójką... no... Kownacka. A tak w ogóle to Ula jestem. - podchodzi do mnie i wyciąga dłoń, tą bez papierosa. Poznajemy się. - Pies to córki jest. Córka w pracy, a ja dzisiaj mam wolne. Pijana jestem, dwa piwa wypiłam, a to małe - wskazuje na psa, który zdążył już położyć się i przytulić do kafli - Chciało wyjść, to trzeba wyjść.

- Co chcesz wiedzieć o tej kamienicy? Pod dziewiątką Dąbrowscy, pod jedynką dentystka... Kiedyś to wszystkich znałam, ale teraz... Teraz się ludzi nawprowadzało. Kiedyś na Sylwestra wszyscy razem wychodzili, się znali. E... tamte czasy. - macha ręką i zmienia temat. Przez chwilę nie słucham jej uważnie, bo pod sufitem dostrzegam płaskorzeźbę z nagimi postaciami (parz niżej). - Przepraszam cię bardzo, pijana jestem, wypiłam dwa piwa. No ale wolne mam. Opowiem ci wszystko, tylko to małe chce wyjść. Może chcesz mi towarzyszyć? - proponuje.

Odmawiam. Mówię, że chcę skończyć zdjęcia. Wyciąga telefon.

- Słuchaj, zadzwoń do mnie. W niedzielę. Bo teraz pijana jestem, dwa piwa wypiłam, przepraszam. Wtedy wszystko ci opowiem o tej kamienicy. Co tylko chcesz. Tylko nie pamiętam swojego numeru. - pochyla się na chwilę nad telefonem, kilka razy przełącza opcje. - To jest to? No, to jest mój numer.  Zrób zdjęcie. - robię (parz niżej) - I zadzwoń do mnie. A ja idę, bo to małe już nie wytrzyma. To do usłyszenia, cześć!

Znika za drzwiami i wtapia się w krajobraz Hub, które są wyjątkowo słoneczne tego dnia.

__

Też uwielbiacie takie spotkania?












Ps. Imię Uli zostało zmienione.

Wrocław | Przestrzenna

Zajrzyj też na mapę kafli, może cię zainspiruje :)