Piwo, oranżada i woda sodowa. Butelkowe kolory kafla #19 są jak połączenie goryczki, młodzieńczej słodyczy i lekkiego nadęcia podgazowanego sukcesem. Niby z przeszłości, ale bliskie. Doprawisz je słońcem, a będą mienić się soczystymi odcieniami. Potraktujesz cieniem - przygnębią. Kto wie, co się stanie? Może wślizgniesz się z nimi do miejsca, gdzie znów wypijesz to swoje pierwsze piwo, zagrasz w kapsle od oranżady kupionej w sklepiku za 40 groszy. Albo raczej połkniesz haust wody sodowej i poczujesz to nieprzyjemne buzowanie bąbelków w nosie.

Czemu nie spróbować? Nawet gdyby miałoby to sens taki jak mówienie do Włochów po hiszpańsku.









Wrocław | Bujwida

Wejść tutaj to trochę jak wpaść do króliczej nory i znaleźć butelkę z etykietą 'WYPIJ MNIE' (ale nie tą, zostawianą bez % zawartości). Zamknięcie drzwi zostawia za nami szum, huk i trzaski ruchliwego skrzyżowania. Możliwe, że gdzieś tam przy schodach, za krawędzią ściany dyskretny krok w tył robi sama Królowa Kier. A z ustawionej wcześniej scenografii zostaje tylko kafel #18.

Wnętrze jakby nierealne, kamienica też. Wiele razy miała zniknąć, bo planowane było 'miasto'. Zamiast niej - droga. Szeroka, co się nie korkuje. I pas tramwajowy. Porzucony na zewnątrz jazgot miał rozlać się jeszcze szerzej, także nad jej fundamentami.

"Idąc tropem ściętych drzew, los tej kamienicy też jest już przypieczętowany." To autentyk znaleziony na portalu przyjaciół Wrocławia z datą sprzed dziesięciu lat. 

A nie. Szach i mat. Oby.








Wrocław | Wyszyńskiego


"Ok, ja tu nie mieszkam" mówi dziewczyna w neonowo niebieskiej czapce. Ma pięknie pomalowane rzęsy. Jej słowa stają się przepustką do zobaczenia wnętrza kamienicy - na co dzień szczelnie chronionego przez folię do zalepiania szyb, którą serwisy aukcyjne nazwałyby 'fantazyjną'. Może dzięki tej izolacji do środka nie zdołała wniknąć nawet stęchlizna. Przyjemnie.

Nie zastaniemy tu także rutyny. Mam na myśli tę błękitną i kobaltową. Szara baza swoją drobną pstrokacizną imituje granit, dekor jest beżowozielonkawy i mam wrażenie, że był inspiracją przy doborze powojennego koloru ścian.

Migawka hałasuje, jej echo roznosi się po korytarzu. Chwytam to, co mogę, kręcę się w zamkniętej przestrzeni, kadruję. Wezmę ze sobą kawałek tych ścian, zapisany w pamięci aparatu. Podzielę się. A paniom dziś dorzucę tradycyjny, choć nie czerwony, goździk.









Wrocław | Barlickiego

Jeśli chcesz poczuć się jak w Rzymie, polecam odwiedzić to miejsce. Najlepiej w lipcu lub sierpniu, by temperatury powietrza zbliżały się do wartości, w których zanurzenie się w mdłym błękicie jest przyjemne. Tak, całość może wzbudzać basenowe skojarzenia. Współcześnie jasnonieski zestawiany jest są z beżową olejną i wózkami 'pod kolor'. Pewnie wczujesz się w klimat, bo zapach i maziaje na drzwiach dodają gratis.


 



I znów wózek pod kolor kafli. Przypadek?




Wrocław | Barlickiego