Gdyby Steven Spielberg kręcił tutaj swój film, pewnie byłby to film kostiumowy. Zakładam, że twórczość reżysera Listy Schindlera nie podąży w tak nieoczekiwanym kierunku, więc jest to miejsce, które pozostanie podziwiać nielicznym obserwatorom. I to na dodatek ukradkiem. Przez szybę lub dziurę po brakującym elemencie drzwi, w bocznej uliczce położonej kilka kroków od Parku Tołpy. Wierzcie mi, nikt nie spodziewałby się tutaj tak nadproduktywnej secesji.

Kafel #10 to rzecz nie tylko dla fanów wiktoriańskich klimatów, wyjętych z korzeniami z serialu Downton Abbey. Mają szansę polubić go poszukiwacze staroci, miłośnicy porcelany i wszyscy ludzie, którzy tolerują zgaszony kolor groszkowy. Mają, ale czy kafel #10 zdobędzie ich względy, zależy od tolerancji na detale. Jazda jest ostra, bo trafiamy w otoczenie upstrzone wzorami. W polu widzenia mamy ich conajmniej 4 - patrząc od krawędzi są to 1. abstrakcyjne łaty, 2. kombinacja irysów i ważek, 3. liście bluszczu, 4. geometryczny wzór posadzki. Z resztą, popatrzcie sami:







To właśnie słynne wrocławskie kafle w ważki :)

Wrocław | Chemiczna

Mroczny, szary i zimny. W kolorystyce skandynawskich trillerów, które ostatnio namiętnie oglądam. Podszyty ciarkami na plecach, dźwięczny jak blaszany parapet w kontakcie z kroplami deszczu. Powoduje, że w mojej głowie zaczyna grać utwór Far From Any Road (posłuchaj), bardziej znany jako theme song z serialu True Detective. Wytropiony, ale trudno dostępny kafel #9. 

Miało się skończyć na jednym zdjęciu zza szyby, bo mimo 3 prób i łagodnych próśb kierowanych 'przez domofon' do mieszkańców kamienicy przy Walecznych, nikt nie chciał otworzyć drzwi. Dopiero Pan, który robił remont, widząc moje starania (i przewieszony przez ramię aparat), zaproponował, że wpuści mnie do środka. 

Choć na zewnątrz było słonecznie, kafel #9 pozostał gniewny.








Wrocław | Walecznych

Z tą ulicą jest jak z dziewczyną bez makijażu, która dopiero przy drugim spojrzeniu przyprawia o zawrót głowy. Chodzisz obok niej i nie widzisz jej urody, bo ulegasz wrażeniom. A tuż obok Ciebie kryje się skarb. I pojawiają się subtelności, gładkie powierzchnie, giętkie linie, unikalne pigmenty.

Ta miłość to świeża sprawa, bo zawsze w mojej głowie krążyły najgorsze patologiczne wyobrażenia. Właśnie tutaj robiono akcję policyjną z udziałem śmigłowca, który nocą w poszukiwaniu zabójcy rzucał krąg światła na wysłużoną kostkę brukową. Argument, by trzymać się z daleka. Na szczęscie kiedyś mnie tu przywiało. Zawijająca się droga, przy niej kamienice, stare drzewa, a zaraz park, prześwitująca między kamienicami sczerniała wieża, poniemieckie napisy, dziury po kulach. Wystarczyło zajrzeć tu i ówdzie. Zgadnijcie co.

Kafel #8.





Tylko co będzie, jak nałożą make-up?




Wrocław | Barlickiego